-Jak przyczynisz się do naszego zwycięstwa, te tereny będą twoje- zwrócił się do mnie blondyn. Jego ulizane włosy topiły się w żelu. Mundur miał czysty i wyprasowany. Oczy miał skoncentrowane. Trzymał się kurczowo wódz swojego karego rumaka.- Gdzie mundur, który miał ci dać Gilbert?
-Został w domu. Daj mi chociaż zakładać mój własny mundur- oburzyłam się. Mężczyzna, młodszy ode mnie o jakiś rok przejechał mnie wzrokiem. Następnie obciągnął mocno piętę w dół na strzemieniu i dodał łydkę, jadąc do przodu.
-I tak za dużo luzu ci daję...- westchnął i odjechał na przód. Obejrzałam się. Za nami stała duża armia niemiecko-słowacka. Przełknęłam ślinę. Tyloma osobami miałam dowodzić... Było ich grubo ponad pięćdziesiąt tysięcy. Za nimi rósł las, zwykły liściasty. O tej porze roku był przepiękny. Nie mogłam oderwać wzroku.
Podczas drogi tutaj wiele myślałam. Nie chciałam tego robić z całego serca, ale coś mnie jednak kusiło, aby wesprzeć Niemcy. Niedawno usłyszałam, że Polska chciał podzielić mnie dla siebie i Węgry. To trochę bolało. Mój własny brat...
-Ludwig?- podjechałam do głównego przywódcy tego najazdu- Przemyślałam całą sprawę i...
-Nie przyjmuję żadnych sprzeci...- przerwał mi mężczyzna.
-Chcę pomóc w wygranej. Wypełnię wszystkie twoje rozkazy- skończyłam ignorując jego wcześniejszą wypowiedź. Uniosłam brodę wysoko i spojrzałam na niego pewnym wzrokiem.
Tak, co ja reprezentuje sobą? Nic. Byłam słaba i ślepa. Mój własny brat chciał mnie podzielić z innym państwem? Mój dom, mnie samą... Nie mogłam na to pozwolić. Muszę być silna, jestem krajem a nie zwykłym człowiekiem! Przygryzłam wargę i czekałam na odpowiedź ze strony Niemiec. Wydawał się być zdziwiony ale szczęśliwy. Objął mnie niespodziewanie ramieniem i uśmiechnął się.
-Wygramy to- odpowiedział w końcu.
Cały plan mieliśmy objaśniony. Ja i połowa mojej armii staliśmy na wschodzie. Mieliśmy osłaniać wschodnie skrzydło niemieckiej czternastki.
Około godziny ósmej wszystko się zaczęło. Armia Polski niczym burza wkroczyła na pole bitwy. Samej Polski jednak nie mogłam odnaleźć. Nie czekając ani dłużej armia Niemiec wraz z moją ruszyły na wojska polskie. To była krwawa rzeź. Sama nie stałam w miejscu. Swoim mieczem pokonywałam armię niczym maszyna. Nie cieszyłam się jednak z zabójstw. Były dla mnie bolesne, ale nie mogłam nic innego zrobić. Polska mnie zdradził.
-Jaki stan Słowacjo?- podjechał do mnie Ludwig, podczas kiedy jego brat zmagał się z przeciwnikiem. Byłam pod wrażeniem. Mimo, iż to my mieliśmy przewagę, Polacy bronili się niczym lwy, bez przerwy na spokojny wdech. Byli uparci i stanowczy.
-Połowa armii Polski nie żyje, 1/4 naszych wojsk poległa. Nie mogę nigdzie znaleźć Polski- odpowiedziałam. Zasalutowaliśmy i ruszyliśmy do boju, pomagając Gilbertowi. W pewnym momencie walki ujrzałam postać z blond włosami do ramion biegającą między drzewami w lesie. Miała na sobie długą, zgnito zieloną pelerynę a na lewym ramieniu znak Polski Walczącej.
-Feliks...- powiedziałam bardzo cicho po czym niezauważalnie wybiegłam z pola walki kierując się do brata.
- Polsko- rzekłam chłodno kiedy byłam tuż za nim. On nerwowo odwrócił się i w porywie strachu strzelił w moją stronę. Na całe szczęście spudłował.
I remember tears streaming down your face
When I said, "I'll never let you go"
When all those shadows almost killed your light
I remember you said, "Don't leave me here alone"
But all that's dead and gone and past to night
Just close your eyes
The sun is going down
You'll be alright
No one can hurt you now
Come morning light
You and I'll be safe and sound
Don't you dare look out your window, darling,
Everything's on fire
The war outside our door keeps raging on
Hold on to this lullaby
Even when music's gone
Gone
Just close your eyes
The sun is going down
You'll be alright
No one can hurt you now
Come morning light
You and I'll be safe and sound
Oooh, Oooh, Oooh, Oooh
Oooh, Oooh, Oooh, Oooh
Just close your eyes
You'll be alright
Come morning light,
You and I'll be safe and sound...
Oooh, ooh, oooh, oooh, oooh, oooh...
Pamiętam łzy spływające po twojej twarzy,
Gdy powiedziałam: "Nigdy nie pozwolę ci odejść"
Gdy te wszystkie cienie niemalże zgasiły twoje światło
Pamiętam jak powiedziałeś: "Nie zostawiaj mnie tu samego"
Lecz to wszystko już umarło, odeszło i przeminęło dzisiejszej nocy
Po prostu zamknij oczy
Słońce chyli się ku zachodowi
Będzie dobrze
Nikt nie może cię teraz skrzywdzić
Przyjdź, światło poranka
Ty i ja będziemy cali i zdrowi
Nie waż się wyglądać przez okno, kochanie
Wszystko się pali
Za naszymi drzwiami szaleje wojna
Trzymaj się tej kołysanki
Nawet gdy muzyka zniknie, zniknie
Po prostu zamknij oczy
Słońce chyli się ku zachodowi
Będzie dobrze
Nikt nie może cię teraz skrzywdzić
Przyjdź, światło poranka
Ty i ja będziemy cali i zdrowi
Oooch, Oooch, Oooch, Oooch
Oooch, Oooch, Oooch, Oooch
Po prostu zamknij oczy
Będzie dobrze
Przyjdź światło poranka
Ty i ja będziemy cali i zdrowi
Oooch, ooch, oooch, oooch oooch oooch
-Próba zdrady nie poszła ci pomyślnie. Byłam szybsza. Przykro mi, nigdy nie będę w stanie ci tego wybaczyć.- powiedziałam spokojnie. Patrzył na mnie tępo. Miał łzy w oczach i cały się trząsł.- Nie będę po twojej stronie, ale nie pozwolę cię skrzywdzić. Po prostu nie daj się zabić i wszystko będzie dobrze, zobaczysz- rozejrzałam się szybko, czy aby na pewno nikt do nas nie jedzie. Chłopak stał przede mną. Wycelował spust w kierunku mojej głowy.
Następny spudłowany strzał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz