-Proponuje przeszpiegi- odezwał się Austria wygodnie zasiadając na fotelu, który stał naprzeciw mnie. Poprawił swoje okulary bacznie obserwując blondyna. Ten spojrzał na papiery, niepotrzebnie leżące na blacie i odwrócił się do mnie. Stałam po drugiej stronie białej tablicy. Odwzajemniłam jego spojrzenie swoim zimnym wzrokiem. Poprawiłam swój srebrny sznur, który Niemcy też przypiął mi siłą. Jak ja go nie lubiłam...
-Dobry pomysł- wstał niespodziewanie podchodząc do wielkiego okna, które przysłonięte było żaluzją. Wyjrzał zza niej i poprawił swój Krzyż Walecznych, jaki nosił przy swojej szyi.- Potrzebujemy jednak dobrych szpiegów i niezawodnego planu.- poprawił swoją zgnito zieloną czapkę z czarnym daszkiem.
-Za dwa dni Alianci mają konferencje- rzuciła Węgry, która siedziała na drugim fotelu, zaraz obok Austrii.
-A ty niby skąd to wiesz- rzuciłam jej obojętne spojrzenie. Brunetka spojrzała na mnie pytająco, jakby nie widziała sensu zadanego przeze mnie pytania.
-Polska, proste- co za szmata. Jej zielone oczy, tak podobne do Polski wbijały się we mnie.
-Nie żyjesz- warknęłam pędem podchodząc do Węgier. Szybkim ruchem dałam jej z liścia. Cała moja siła i złość przelały się na uderzenie. Dziewczyna prawie spadła z fotelu. Trzymała się za czerwony ślad na policzku- Nigdy więcej nie waż się zdradzać mojego brata- syknęłam przez zamknięte zęby. Trzymałam kurczowo ręce w pięściach mocno przytrzymując się, abym znowu jej nie walnęła.
-Ej, uspokój się- Niemcy stanął w obronie Węgier. Złapał mnie mocno za ramię.
-A ty niby możesz go zdradzać, tak?- zatkało mnie. No tak, też racja. Nie zdążyłam jednak nic odpowiedzieć, ponieważ blondyn cofnął mnie do tyłu, sadzając na swoim krześle.
-Siedzisz tutaj, grzecznie i cicho- szepnął mi do ucha patrząc na resztę zebranych nacji. Naburmuszyłam się i skrzyżowałam ręce na piersi. Zdawałam sobie sprawę, że musiałam wyglądać jak dziecko, które nie dostało swojej upragnionej zabawki.
Podczas, kiedy pozostałe kraje dyskutowały, ja zaczęłam bawić się ołówkiem. Już to było ciekawsze, niż cała ta konferencja. Byłam bardzo zmęczona, nie spałam spokojnie od dobrych kilku miesięcy. Noce stawały się coraz dłuższe, dni krótsze i zimniejsze. Małymi kroczkami nadchodził grudzień. W pewnym momencie moje oczy mimowolnie zamknęły się, a ja osunęłam się na biurko powoli zasypiając.
-Viktoria!- mrożący krew w żyłach głos natychmiast mnie obudził. Oprzytomniałam po kilku krótkich sekundach. Wstałam i spojrzałam na Niemcy. Był wściekły i wcale tego nie ukrywał- Znowu zaspałaś.
-I tak nie mogłam się dołączyć, kazałeś mi być cicho- zdałam sobie sprawę, że posiedzenie zakończyło się. Przeciągnęłam się leniwie, co jeszcze bardziej zbulwersowało mężczyznę.
-Dobrze więc- uspokoił się na moment wstrzymując powietrze.- Prusy wytłumaczy ci już wszystko po powrocie. Owe posiedzenie na tym się kończy.- skończył, rzucając teatralnie czarne rękawice na swoje biurko. Obojętnie wstałam od biurka i wyszłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz