Weszliśmy do wielkiego, jasnego holu. Moje oczy co chwilę wędrowały
na co rusz inny obiekt. Po naszej prawej stronie mieściły się duże,
białe, drewniane schody prowadzące na górę. Na balustradach miały wyryte
złote zdobienia. Podłoga była drewniana, jasna i równo ułożona.
Położone były na niej czerwone, ozdobne dywany ze złotymi haftami.
Ściany pomalowane na kremowo tworzyły luksuzywny wygląd i atmosferę.
Wisiały na nich różne obrazy. To portrety, to krajobrazy. Od czasu do
czasu można było ujrzeć też sceny z bitew ludów germańskich.
Pomieszczenie posiadało wiele drzwi prowadzących do różnych pokoi. Były
ciemne i potężne. Zrobiłam niepewny krok w przód chwiejąc się przy tym.
Rozglądnęłam się teatralnie po czym odwróciłam się do Prus. Stał przed
wielkimi, dębowymi drzwiami. Usytuowane były pomiędzy dwoma oknami.
-Tu jest ślicznie- powiedziałam, chowając jeden, niesforny, biały kosmyk za ucho.- Czy ja na pewno nie będę tu sprawiać kłopotu?
-Nie-
uśmiechnął się do mnie.- A w ręcz przeciwnie. Niemcy będzie mógł
jeszcze bardziej cię kontrolować.- nagle zdał sobie sprawę, co
powiedział.- Znaczy się, będzie mógł bardziej mieć oko na ciebie- poprawił
się szybko przygryzając język. Wzruszyłam delikatnie ramionami. I tak
wiedziałam, że Ludwig będzie chciał mieć na mnie jak największy wpływ.
-Już
wróciłeś?- usłyszałam za sobą męski głos. Był niski i spokojny.
Spojrzałam na schody. Nie stał na nich nikt inny niż Austria. Odziany
był w długi, fioletowy płaszcz, białe spodnie i czarne półbuty. Poprawił
okulary i spojrzał na mnie z widocznym zdziwieniem.
-To jest
Słowacja- przedstawił mnie mężczyźnie. Austria ukłonił się przede mną,
całując rękę. Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok. Coraz bardziej czułam
się tu dziwnie- Będzie mieszkać tutaj, dopóki będzie bezpieczna ze
strony Polski i innych aliantów. Austria grzecznie skinął głową.- Gdzie
jest Zachód?
-Pojechał na spotkanie z Japonią. Powiedział, że nie
będzie go cały dzień, posiedzenie jest ponoć ważne- powiedział i
skierował się wzdłuż holu, wchodząc do jakiś drzwi.
-Chodź-
powiedział po chwili chłopak.- Dzisiaj zdarzyło się wiele, powinnaś
odpocząć. Zaprowadzę cię do twojego nowego pokoju.- weszliśmy na górę.
Drugie piętro było zwykłym, dość długim holem z sześcioma tak samo
wyglądającymi drzwiami. - To jest pokój Niemiec- pokazał na pierwsze
drzwi.- Jeżeli życie ci miłe, nigdy w życiu nie wchodź tam. Przynajmniej
beze mnie. Niemcy ma słabe nerwy, a nienawidzi, kiedy ktoś wchodzi do
jego ''królestwa''.- Te prowadzą do mojej sypialni.- Złapał mnie
niespodziewanie za pas, przyciskając do siebie- Te drzwi są dla ciebie
zawsze otwarte.
-Zboczeniec- wycedziłam przez zęby, odsuwając się od niego. Następnie wskazał na drzwi po drugiej stronie.
-Te
są do twojego. Otwórz je i rozgość się. Kiedy będziesz gotowa, zejdź na
dół, na kolację- uśmiechnął się do mnie a jego czerwone oczy
przeszywały mnie od środka. Następnie skierował się do schodów prowadzących na dół. Kiedy upewniłam się, że jestem poza
zasięgiem wzrokowym chłopaka, pociągnęłam za klamkę i weszłam.
Pokój
był średnich rozmiarów, z jasnymi, beżowymi ścianami i białym sufitem, na którym prezentował się wspaniały żyrandol. Po prawej stronie stało dwuosobowe, drewniane
łóżko. Następnie było biurko i wielkie lusterko. Po drugiej stronie była
wnęka na komodę i szafę z ubraniami. Otworzyłam szafę. Wisiały w niej
przeróżne sukienki.
-Musiał to zaplanować wcześniej- szepnęłam. Na
przeciw drzwi było okno. Dużych rozmiarów, z drewnianymi ramami.
Podeszłam do niego i aż oczy zapełniły się łzami. Widok był mi bardzo
znany. Taki sam był w domu Polski, u którego byłam prawie codziennie. Te
wielkie, żywe łąki, wesołe konie pasące się na świeżej trawie. Niebo
przybrało już czerwonej barwy. Nagle biały ptak przeleciał przed oknem.
Mogłam zauważyć, że był wielki i potężny.- Polsko, wiem, że staniesz na
równe nogi, i to już niebawem- rzuciłam się na łóżko z tymi słowami na
ustach. Reszty nie pamiętam, ponieważ tak szybko, jak poszłam do łóżka,
tak szybko zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz