Żadna armia nie wejdzie na teren Który broniony jest polską ręką Chociaż jest was czterdziestu na j

Żadna armia nie wejdzie na teren Który broniony jest polską ręką Chociaż jest was czterdziestu na j

poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział 29 Plan

19 września 10...
Drogi pamiętniku,
Minęło już równo dwa lata odkąd dostałam się pod panowanie króla Polski. I powiem, że oddanie się było wspaniałym wyborem. Faktycznie, mam teraz ograniczone prawa i wiele obowiązków, ale przynajmniej u mojego boku stoi Feliks. Kilka lat temu straciliśmy Czechy. Mam nadzieję, że trzyma się dobrze.

-Myślisz, że to dobry pomysł?- byłam niepewna, czy pomysł Polski należy do mądrych. Podążaliśmy ciasnym, oświetlonym przez pochodnie korytarzem. Ściany zbudowane były z dziwnego, chropowatego, żółtego kamienia. Podłoga była z marmuru, zimna jak tutejsze wojny. Ogień pochodni dawał ciepło i otuchę. Sufit był wysoki, unoszony na grubych belach. Nie było żadnych okien, przez co od czasu do czasu czułam dziwny strach.
-A czemu nie? Chcesz się coś dowiedzieć o przeszłości czy nie?- Polska, który był mi równego wzrostu spoglądał na mnie z lekkim zniecierpliwieniem. Jako dziecko byłam strachliwa. Może to dlatego, że ciągle mnie podbijano i zabierano?
A może mnie grabiono, ponieważ byłam strachliwa?
Trzepnęłam tylko ręką. Chciałam jak najszybciej odgonić złe myśli. Obrazy starannie powieszone na ścianach dawały urokowi całemu surowemu pomieszczeniu. Wtem, przed nami wyrosły grube, drewniane drzwi. Spoglądnęłam do tyłu, Feliks wskazał mi ręką, abym je pchnęła. Nie chętnie i z dozą niepewności pocisnęłam je, a te głośno zaskrzypiały.
-Ej, bo jeszcze ktoś nas usłyszy!- jedenastoletni Polska tak słodko wyglądał, kiedy się wściekał.  Jego zielone oczy miały coś w sobie specjalnego.
-Przyznaj się, tutaj Chrobry trzyma paluszki i chcesz abym pomogła ci je wykraść?- spojrzałam swoimi szarymi oczami w zbaraniałego brata. Po chwili zrewanżował się zawistnym spojrzeniem- Dobra, dobra. Żartowałam.- Cicho weszliśmy do środka...
***
-Niech to!- Litwa krzątał się nerwowo po pokoju. Ręce trzymał mocno zaciśnięte w pięści, jakby chciał zaraz przyłożyć Ludwigowi.- I co ja mam teraz zrobić?- Oparł się o ścianę. Zmarszczył czoło i rozglądnął się wokół. Pokój był jasny i czysty. Górna półka nad biurkiem była aż obsypana stertą posegregowanych papierów i dokumentów. Obok, leżał kalendarz, który wskazywał, że jest połowa listopada. Ale ten czas szybko mija... Jego wzrok nagle powędrował do kosza. Zmięty papier ciągle tam tkwił. No tak. Błyskawicznie wyjął go bacznie wertując mapkę.- Nic nie wymyślę, to nie ma sensu- zrezygnowany usiadł na łóżku.
-Zabijemy sukinsyna jak nic nie wyśpiewa- wtem na korytarzu rozniósł się warkot mężczyzny. Był przerażający i bardzo donośny. Można by przysiąc, że pod jego siłą poruszyły się meble oraz obrazy zawieszone na ścianach.
-Szlak!- stęknął przeraźliwie i cicho Litwa gorączkowo szukając miejsca, aby się ponownie ukryć. Nie miał zamiaru po raz drugi szamotać się, aby wcisnąć się pod łóżko dziewczyny.
-Nie, Niemcy, stój!- kobiecy i niski głos przerwał ciszę panującą na holu- Nie możesz tego zrobić.
-Znowu mi się sprzeciwiasz? Słowacjo, to na ciebie źle wpłynie...
-Pozwól mi przynajmniej z nim porozmawiać. Sam na sam.
-Masz pół godziny aby wydobyć z niego wszelakie informacje z zegarkiem w ręku. Po tym zabiję go. Śpiesz się.
-Polska?- Litwa nie ukrywał uczuć. Jemu najlepszemu przyjacielowi groziła właśnie śmierć. Kiedy tylko usłyszał, że kroki ucichły wziął błyskawicznie mapę i ostrożnie otworzył drzwi. Wychylił się nieznacznie badając sytuację. Błoga cisza urzędowała po drugiej stronie. Czuł jeszcze napięcie po krótkiej rozmowie państw. Zdawał sobie sprawę z powagi jego zadania.
-Litwa!- wyskoczyłam nagle i energicznie zza rogu. Chłopak o mało co nie wyszedł ze swojej skóry.
-Słowacja! Nie rób tak...- był na mnie zły. Dostał jednak kuksańca w ramię, a ten przewrócił oczami.
-Mało czasu. Może później się będziesz ze mną droczyć, co?- widać, że śpieszyło mu się.
-No tak, wybacz. Pozwól, że opowiem ci szybko jak sprawa wygląda- rozglądnęłam się i zeszliśmy niczym ninja na dół. Zdusiłam głos i zaczęłam szeptać do przyjaciela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz