-Super!- warknęłam sama do siebie napełniona negatywnymi emocjami. Był środek nocy, a ja wraz z Węgry, Prusami i Niemcy skradałam się pod tajną salę konferencyjną Aliantów. Ubrani byliśmy w czarne, przylegające do ciała kostiumy i kominiarki. Czułam się jak bandyta, który właśnie szykuje się na napad. Zimny wiatr okładał mnie swoimi surowymi objęciami. Noc była gwieździsta, a Księżyc dumnie prezentował się na granatowym tle. Szłam obok Węgierki. Musiałam się bardzo powstrzymywać, aby jej nie przyłożyć, bowiem non stop próbowała spychać mnie na drzewa. Ręce trzymałam w kieszeni, aby chociaż trochę zniwelować zimno tej nocy. Szliśmy w milczeniu, skupieni na misji.
-Wystarczy!- wydusiłam z siebie, kiedy Elizavietta po raz kolejny zepchnęła mnie. Moje czarne rękawiczki poszły do góry, a ja przyłożyłam dziewczynie z liścia, popychając ją na ziemię. Zdezorientowana upadła, przez co miałam dodatkowe sekundy na zrobienie jej czegoś. Bez najmniejszego namysłu chwyciłam ją za brązowe kudły i pociągnęłam dwa kroki dalej, po czym mocno uderzyłam ją kamieniem. Brunetka nie była mi jednak dłużna, szybko i zwinnie chwyciła mnie za glana i popchnęła do siebie, przez co spadłam na nią. W porywie złości wbiłam jej łokieć w brzuch.
-Co robisz!- okładałyśmy się tak jeszcze kilka sekund, dopóki chłopcy nie przywołali nas do porządku.
-Ej, spokój!- odezwał się Niemcy gromiąc nas niemiłym wzrokiem. Nie zareagowałyśmy jednak na to. Miałam nareszcie okazję, aby odpłacić się Węgry za to, co robiła mi kilka wieków temu. Po kilku ciosach poczułam uścisk w pasie. Spojrzałam na siebie, Niemiec wziął mnie przez ramię.
-Puść mnie!- walnęłam dwa razy pięścią w jego plecy.
-Sobie możesz- prychnął, idąc do przodu. Po drodze wymieniłyśmy się z Węgry kilkoma przekleństwami i środkowymi palcami. Po upływie kilku minut, Niemiec przytkał mi usta jedną ręką.- Teraz zamilczcie, już jesteśmy na miejscu- położył mnie na ziemię a ja spojrzałam na niego groźnie.
-Czyli jeszcze raz, jak robimy?- zwróciła się obojętnie Węgry do Niemiec.
-Aż taka jesteś tępa suko, że nie pamiętasz?- prychnęłam, otrzepując pagon.
-Zamknijcie się!- Niemiec nie miał zamiaru nas więcej słuchać- Węgry, ty zostajesz tutaj, i pilnujesz, aby wszystko szło zgodnie z planem. Pod żadnym pozorem nie możesz pozwolić, aby ktoś nowy wjechał do budynku. To mogło by to pokrzyżować nasz zamysł- obejrzałam się. Budynek był wielki, słabo oświetlony i okazały. Posiadał dobre trzy piętra oraz strych. Prowadziła do niego duża, usypana ze żwiru dróżka. Przed wejściem znajdował się gruby mur z kutą w stali bramą. Przed nią stali dwaj ochroniarze. Na całe szczęście nie mogli nas zauważyć, ponieważ byliśmy jeszcze zasłonięci drzewami i krzewami. Obiekt miał wiele bogatych i abstrakcyjnych ozdobień, wysokich kolumn i ogromnych okien.- Ja, Prusy i Słowacja idziemy do środka. Idę pierwszy, wy osłaniacie tyły- zwrócił się do nas, po czym dodał szybko- Kto jest z nas najchudszy?
Węgry spojrzała na mnie zawistnie, Prusy również skierował na mnie wzrok. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na siebie. Moje ohydne, chude nogi przyodziane były w jeszcze bardziej wyszczuplający, czarny kostium. Mimo, że posiadam spore kobiece walory nie jestem w stanie ukryć mojej dziwnej szczupłości.
-Wspaniale! Słowacjo, wejdziesz w szyby wentylacyjne, prosto nad salę konferencyjną. Tu masz mapę, abyś się nie zgubiła. Jest zrobiona ze szwajcarską precyzją, nawet najmniejsze szczegóły są wzięte tu pod uwagę- wręczył mi średnich rozmiarów mapkę rozmieszczenia wszystkich pokoi, korytarzy i wentyli.
-A wy co będziecie robili za ten czas?- podniosłam jedną brew, a słowa wypowiedziane przeze mnie posiadały w sobie nutę irytacji.
-Pilnować, aby nikt nie skapnął się, że jesteś w szybach- wzruszył ramionami.-Każdy wie co ma robić?
-Tak- odpowiedzieliśmy i nie marnując czasu przystąpiliśmy do działania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz